wtorek, 9 lipca 2013

SSS-STOP Suchej Skórze!

Lato w pełni, pogoda sprzyja urlopowiczom. Wysokie temperatury i mocne słońce sprzyjają też parowaniu wody z naszej skóry i wysuszaniu jej. Szczególnie należy dbać o delikatną, cienką skórę pod oczami, która dodatkowo nie posiada gruczołów łojowych, dlatego szybciej się przesusza, a co za tym idzie starzeje. Pierwsze kurze łapki powstają już ok. 20 roku życia! Oficjalnie ogłaszam, że biorę udział w akcji "STOP suchej skórze pod oczami, cieniom, opuchliznom i pękającym naczynkom". Więcej szczegółów wkrótce :)



czwartek, 25 kwietnia 2013

Pokonaj cellulit

Cellulit (lipodystrofia) to defekt skóry z którym boryka się 80% kobiet. Termin ten jest stosowany wymiennie z terminem cellulitis, nie jest to jednak to samo, ponieważ cellulitis to bakteryjne zapalenie tkanki łącznej. Skórka pomarańczowa może pojawić się na biodrach, udach, pośladkach, brzuchu i ramionach, a wpływ na to mają hormony, brak ruchu, zła dieta (zbyt dużo kawy, za mało warzyw), używki (alkohol, papierosy). Jak sobie z tym radzić? 

Zmień dietę -Jesteś tym co jesz.
-pij dużo wody, zieloną herbatę, ogranicz kawę
-jedz ryby, produkty bogate w kwasy OMEGA 3-6-9
-ogranicz sól, która zatrzymuje wodę w organizmie (nie rezygnuj jednak z niej całkiem, zawiera minerały)
-tłuszcze zwierzęce zastąp tłuszczami roślinnymi (nie rezygnuj całkiem z tłuszczy, są potrzebne by rozpuścić witaminy A, D, E, K rozpuszczalne tylko w tłuszczach)
-jedz często, ale w małych ilościach
-zrezygnuj z gotowych dań

Zacznij się ruszać.
-biegaj, pływaj, jeździj na rowerze.
-do pracy zacznij chodzić piechotą :)
-kiedy musisz siedzieć długo przy komputerze, co godzinę rób sobie przerwę na ćwiczenia rozciągające.
-wieczorem poleż z nogami uniesionymi w górze, robi to dobrze nie tylko na żylaki

Dbaj o skórę
-kup dobry balsam i codziennie wieczorem zrób sobie 10 minutowy masaż.
-umów się na masaż antycellulitowy do kosmetyczki
-olejki eteryczne o działaniu antycellulitowym to: jałowcowy, geraniowy, grejpfrutowy, cedrowy, kminkowy, cyprysowy, rozmarynowy, paczulowy. Oczywiście nie wszystkie na raz i nie bezpośrednio na skórę, tylko rozpuszczony w oleju do masażu.

Zabiegi.
Gabinety kosmetyczne oferują wiele masaży i zabiegów antycelulitowych.
-Masaż bańką chińską- masaż próżniowy, działający pobudzająco. Używa się gumowych baniek, które zasysa się na skórze i odpowiednio przesuwa.
-endolasaż (cellulogia)- maszyna z odpowiednią głowicą, działa na zasadzie bańki chińskiej, jednak jest siła ssania jest równomierna.
-Zabiegi firmowe. Większość firm kosmetycznych ma w swojej ofercie zabiegi na ciało z wykorzystaniem folii, taśm, na zimno, na ciepło etc. np. GUAM

Cellulit to nie wyrok, można sobie z nim poradzić, ważne, żeby zacząć we wczesnej jego fazie i dbać o siebie regularnie.

http://cellulit-info.pl/

czwartek, 21 lutego 2013

Postaw na naturę!

Zacznę od peelingu, bo jak wiemy peeling przygotowuje naszą skórę do przyjęcia składników aktywnych.a dziś będą to składniki, które czerpiemy garściami z natury :)

Zrób sobie peeling, czyli wiesz czego używasz.
Jakiś czas temu zamawiałam komponenty do własnoręcznego robienia kremów z portalu Zrób sobie krem. Jako gratis dostałam korund do mikrodermabrazji, ale widać swoje musiał odleżeć, szkoda, że dopiero dziś wpadł mi w ręce, bo jest rewelacyjny. 
Przepis na mój peeling jest taki:

-pół łyżeczki korundu
-pół łyżeczki oliwy z oliwek
-pół łyżeczki żelu do mycia twarzy


Wszystko łączymy, wmasowujemy w skórę, nie tylko twarzy, dobrze sprawdzi się też jako peeling do ciała. Jest wbrew pozorom bardzo mocny, dlatego wrażliwcy i naczyniowcy powinni z nim uważać. 



Skóra po zastosowaniu jest gładka jak pupcia niemowlaka, nie jest sucha, jest lekko zaczerwieniona i świetnie przygotowana na...

Krem do twarzy OLOS- Frutti di Bosco
Wczoraj spotkałam się z przesympatyczną Panią Natalią, która przekazała mi próbki kremów do twarzy: Frutti di bosco, Biostaminalia i Nettare di zucca. Czyli leślne owoce dla skór wrażliwych, komórki macierzyste jabłek dla skór dojrzałych i dynia dla skóry problematycznej. 
Frutti di bosco- pachną BOSKO! Delikatny zapach owoców leśnych, fajna konsystencja, nie podrażnia skóry, która po zastosowaniu jest nawilżona, rozświetlona. Propozycja zdecydowanie najlepsza z dotychczas testowanych przeze mnie produktów OLOS. Bardzo jestem zadowolona z tego kremu i chciałabym jeszcze, ale cena jak dla mnie trochę za wysoka. Pozostałe dwie próbki otrzymają moje kobity :)


Plusy:
-delikatny zapach
-brak parafiny
-brak parabenów
-dobra konsystencja
-skóra po zastosowaniu jest nawilżona, gładka
-nie podrażnia

Minusy:
-cena 150zł/ 50ml

A dla ciała... masło shea!

Nie mogłam tam nie wejść, zawsze mnie kusiło i w końcu się zdecydowałam. Mydlarnia u Franciszka we Wrocławiu jest mała, ale bogata w kosmetyki naturalne. Było ich tam bardzo dużo od olejków eterycznych, przez pudry do kąpieli aż do masła Karite (shea). Właśnie ono zostało moją koleją ofiarą, a raczej moim CUDEM. Od dawna wiedziałam o jego nawilżających i odżywczych właściwościach, ale to co mamy w kosmetykach, zupełnie się nie umywa do takiego prawdziwego. Nie ma nawet co porównywać. Moje masło shea z pobudzającą guaraną jest wydajne, cudownie pachnie, nawilża i natłuszcza, a moja skóra mnie za nie kocha. Dodatkowo masło shea zawiera kwas cynamonowy, który jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym. 
Ma postać stałą, która rozpuszcza się pod wpływem ciepła, wystarczy nabrać odrobinę w dłonie, rozmasować i wsmarować w skórę. Jest również świetną substancją poślizgową, masaż z jego udziałem jest prawdziwą ucztą dla zmysłów.



Plusy:
-pięknie pachnie
-konsystencja
-skóra świetnie nawilżona i natłuszczona
-jest wydajne
-odżywia
-pozostawia skórę miękką

Jeśli chodzi o cenę 100 gram kosztuje 24zł, co daje nam 240zł za kilogram. Ocenę pozostawiam Wam, nieraz o wiele gorsze i napakowane chemią produkty kupujemy drożej. Myślę, że warto podarować swojej skórze odrobinę luksusu ;)
W mydlarni są również różne jego warianty zapachowe. 
Produkt REWELACJA!!!

Me gusta Twe usta.

Kolejne moje odkrycie, właściwie było przypadkowe, bo dostałam gratis do prenumeraty Kosmetologii Estetycznej. Vedara- kosmetyki RĘCZNIE robione, naturalne, w fajnych opakowaniach. Sprzedawane przez allegro, bez działającej dobrze strony internetowej, z profilem na facebooku. Balsam do ust z 24 karatowym złotem. Nie wysusza, świetnie nawilża, usta są miękkie i pięknie błyszczą. 

W składzie olej kokosowy, masło z mango, masło shea (!), olej ze słodkich migdałów, beta-karoten, witamina E, wosk pszczeli.... Same dobrodziejstwa. 

Plusy:
-brak parafiny, parabenów, sztucznych zapachów
-pięknie pachnie
-świetnie się rozprowadza
-nawilża i natłuszcza
-pozostawia skórę miękką
-odżywia
-fajne opakowanie
-bardzo wydajny

Minusów na razie nie znalazłam
Cena za balsam to 24zł za 14 ml- WARTO!!!!!!!!

czwartek, 7 lutego 2013

OLOS- thalasso

Wczoraj słodkość ryżu dzisiaj morze :) Jak już pisałam we wcześniejszym poście testuję próbki kosmetyków firmy OLOS, włoskiej marki, wprowadzonej na rynek polski w październiku zeszłego roku.
Przejdę od razu do rzeczy.

O ile seria di riso mnie nie zachwyciła, to thalasso mimo, że również nie zachwyca, jest całkiem przyzwoita.
Zapomniałam napisać jeszcze o kolorach opakowań, bo to też należy do filozofii firmy. Opakowania z brązowymi zakrętkami to kosmetyki, w których znajdziemy składniki pochodzące z ziemi (dynia, ryż, macierzyste komórki jabłek), natomiast kolor niebieski to składniki aktywne "z wody" czyli np. algi.


Żel pod prysznic.

 Krem do ciała.

Konsystencja obu kosmetyków

Pierwsze co zwraca na siebie uwagę to zapach, świeży, algowy. Płyn do kąpieli nie pieni się tak bardzo jak krem z serii di riso, ale po jego zastosowaniu skóra również jest wygładzona. Ma płynną, rzadką konsystencję, nie wiem czy nie miałoby to wpływu na dozowanie produktu z pełnowartościowego opakowania. Krem łatwo się rozprowadza, trzeba go wklepać, ponieważ nie wchłania się od razu. 

Płyn do kąpieli.
Plusy:
-zapach, świeży, długo utrzymuje się na ciele
-brak parafiny
-brak parabenów
-dobrze się rozprowadza
-skóra po zastosowaniu jest gładka

Minusy:
-zawiera SLS
-konsystencja dla mnie zbyt rzadka
-zawiera sztuczny zapach
-cena: 105zł za 250ml.

Krem do ciała.
Plusy:
-brak parafiny
-brak parabenów
-świeży zapach, utrzymuje się długo na ciele
-skóra wyraźnie nawilżona, nawet na drugi dzień
-przyjemna, lekka konsystencja

Minusy:
-sztuczne zapachy
-zostawia film na skórze
-cena: 185zł za 250ml.

Ta seria dla mnie zdecydowanie lepsza od poprzedniej, którą testowałam, ale nadal nie na tyle zachwycająca by wydać 290zł za dwa produkty. Być może koszty sprowadzenia kosmetyków są zbyt duże, ale wiem też że firma ma swoje wierne fanki, dla których cena nie gra roli :)

środa, 6 lutego 2013

OLOS- delizia di riso

Branża kosmetyczna rozwija się bardzo prężnie, co chwilę na rynku pojawiają się nowości, więc kiedy tylko mogę odwiedzam targi, chodzę na szkolenia i pokazy kosmetyczne. Myślę, że to jest też mój obowiązek wiedzieć co się dzieje, kształcić się i poszerzać swoje horyzonty kosmetyczne. Kiedy dowiedziałam się, że w niedzielę 03.02 odbędzie się spotkanie z włoskimi markami Dibi Milano i OLOS, bez wahania zapisałam się, by dowiedzieć się czegoś więcej. Dzisiaj chcę się jednak skupić na OLOSie, ponieważ próbki DibiMilano, które otrzymałam powędrowały do koleżanki, ze względu na to, że nie były odpowiednie dla mojej cery :)

OLOS mianuje się marką kosmetyków naturalnych, ale to miano jest trochę na wyrost. Jak już pisałam kiedyś, nie ma do końca przepisów jak powinien wyglądać kosmetyk naturalny,na pewno nie powinien mieć konserwantów, przetworzonych wyciągów roślin, sztucznych zapachów... Możliwe, że jest to błąd w tłumaczeniu, niewątpliwie siłę i moc składników czerpią z natury, ale całkowicie naturalnymi bym ich nie nazwała :)
Marka stawia na zapachy, bezpieczeństwo (nawet dla kobiet w ciąży), badania dermatologiczne. Co mnie się spodobało, to to, że w końcu ktoś otwarcie powiedział, że parafina jest zła :D W kosmetykach OLOS nie ma parabenów, parafiny, alkoholu etylowego, sztucznych barwników. 


Delizia di riso, czyli słodkość ryżu. Wczoraj wieczorem wypróbowałam wygładzający krem do kąpieli i balsam po. 

Tak wygląda krem do kąpieli razem ze składem- widać dlaczego nie są to kosmetyki naturalne, tylko "czerpiące z natury"

A tutaj balsam po kąpieli :)


 Tak wygląda konsystencja.

W pierwszej kolejności zwraca się uwagę na zapach- słodki i intensywny, do tego stopnia, że moja skóra pachnie jeszcze rano! 

Krem do kąpieli

Plusy:
-nie zawiera parafiny
-nie zawiera parabenów
-dobrze się rozprowadza i pieni
-gęsta konsystencja
-skóra po zastosowaniu była gładka
-zapach ładny, choć jednak trochę za słodki

Minusy:
-zawiera sztuczne zapachy
-zawiera SLS
-cena: 125zł za 250ml

Krem do ciała
Plusy:
-nie zawiera parabenów
-nie zawiera parafiny
-nie zawiera barwników
-skóra była wygładzona i ładnie się mieniła
-dobrze się rozsmarowuje
-wchłania się niemal natychmiast
-nie zostawia tłustego filmu

Minusy:
-zawiera sztuczne zapachy
-cena: 180zł za 250ml

Oczywiście co kto lubi, ja za krem do kąpieli nie dałabym 125zł jeśli by mnie nie zachwycił, a mnie akurat ten nie zachwyca. Olos delizia di riso to linia wygładzająca ciało, ale miałam cień nadziei, że mnie trochę nawilży- zawiodłam się, ale nie przekreślam marki, dzisiaj wypróbuję ich serię z algami, jutro opiszę efekty. Patrzyłam również na firmę pod względem wprowadzenia nowych kosmetyków do gabinetu, ale każdy zna swoje klientki oraz to ile byłyby w stanie zapłacić za zabieg, choć niektóre zabiegi cenowo prezentowałyby się ładnie.

piątek, 25 stycznia 2013

Bezpieczeństwo przede wszystkim!

Miało być o stresie oksydacyjnym, ale zbyt mocno targają mną emocje w związku z pewną sprawą. Chodzi o bezpieczeństwo i zachowanie zasad higieny w gabinecie kosmetycznym. Niby porządny gabinet, stylistka paznokci jest instruktorem, jej prace ukazują się w fachowych magazynach, a tu psikus! Wydawałoby się, że taka osoba przede wszystkim powinna dbać o to, by nie złapać czegoś paskudnego od klienta, albo jego czymś nie zarazić, ale rzeczywistość trzasnęła mnie w łeb. Okazało się, że panna nie ubiera rękawiczek do zabiegów, nie dezynfekuje rąk klientkom, z pilników jednorazowych robi wielorazowe... Że nie wspomnę o długich paznokciach.


Szanowne Panie i Panowie (jeśli któryś tu jeszcze zagląda)!
Apeluję do Was: zwracajcie uwagę na pewne szczegóły, kiedy wybieracie się do kosmetyczki.



1. Mycie rąk przed i po zabiegu. Chyba nie muszę tłumaczyć. Witamy się, jemy, drapiemy się tymi samymi rękoma. Nie mamy zapasowego kompletu. Kosmetyczka przed i po zabiegu ma obowiązek umyć ręce. Ma obowiązek umyć ręce za każdym razem kiedy zachodzi taka potrzeba. Po zmyciu peelingu, po zmyciu maski. Mycie rąk to podstawa!

2. Rękawiczki ochronne. Czy to manicure, czy pedicure rękawiczki MUSZĄ być. Istnieje ryzyko zakażenia WZW typu B, grzybicą (zanim się rozwinie u klienta, nie jesteśmy w stanie jej rozpoznać, a zarazić się możemy), nawet AIDS. Pracownicy pogotowia ratunkowego w pierwszym odruchu, zanim dojdą do pacjenta, zakładają rękawiczki, bo wiedzą, że mogą one im uratować życie. Przy pracy z frezarką dodatkowo kosmetyczka powinna mieć maseczkę (dla swojego bezpieczeństwa, chroniąc drogi oddechowe) oraz okulary ochronne. Rękawiczki również są niezbędne przy niektórych zabiegach na twarz: mikrodermabrazja, oczyszczanie mechaniczne, mezoterapia igłowa, mezoterapia mikroigłowa. Rękawiczki nie tylko chronią klienta, chronią przede wszystkim kosmetyczkę.

3. Dezynfekcja i sterylizacja! Dezynfekcja, czyli odkażanie. Używanie płynów dopuszczonych do obrotu oraz certyfikowanych do zabijania bakterii, wirusów oraz grzybów z narzędzi, urządzeń oraz skóry. Sterylizacja, czyli wyjaławianie to oprócz odkażania- zabijanie form przetrwalnikowych. Kosmetyczka ma obowiązek dezynfekować przed zabiegiem skórę klienta (manicure, pedicure, niektóre zabiegi na twarz), narzędzia, aparaturę, stoły, fotele... Do grudnia 2013 KAŻDY gabinet kosmetyczny ma obowiązek być wyposażony w STERYLIZATOR.

4. Jednorazowe przybory. Tak kochani. Nie tylko płatki kosmetyczne, waciki, są jednorazowe. Jednorazowy jest pilnik, którego nie dezynfekujemy i NIE wykorzystujemy kiedy przychodzi następny klient. Stosujemy zasadę jeden klient, jeden komplet przyborów (pilnik, patyczek, kapturek ścierny do frezarki). Klientka po wykonanym zabiegu powinna otrzymać taki komplet dla siebie lub przy niej powinien zostać wyrzucony do śmieci. Nie wyobrażam sobie jechać do klientki z cudzym pilniczkiem (nawet zdezynfekowanym). Po to się robi kalkulację zabiegu, żeby wliczyć w niego wszystko, począwszy od dezynfekcji, po rękawiczki, jednorazowe przybory, zużyty materiał. Jeśli mam to wliczone w koszty to czemu pozornie oszczędzam? Rękawiczki 20 groszy, pilniczek 1 zł. 1,20zł za bezpieczeństwo. Albo jestem jeszcze młoda i mam ideały, albo nie wiem co. Nie mieści mi się to po prostu w głowie. Również ręczniki i prześcieradła powinny być po każdym zabiegu wrzucane do kosza na brudną bieliznę i prane później w odpowiedniej temperaturze.

5. Niebezpieczne odpady. Igły, zakrwawione waciki, gaziki, wszystko powinno być odkładane do odpowiednio oznakowanych pojemników, a następnie wywożone do UTYLIZACJI.

Jeśli coś się stanie klientowi w gabinecie z winy kosmetyczki, może się sądzić i sprawę wygra. Jeśli coś stanie się kosmetyczce, bo nie nosiła rękawiczek, z kim będzie się sądzić? Ze swoją głupotą?

Wspomnę jeszcze o paznokciach kosmetyczki, przede wszystkim powinny być czyste i krótkie. Pracujemy na delikatnym obszarze skóry, niemiło by było gdyby klientki wychodziły od nas zadrapane.
Oczywiście kosmetyczka powinna też nosić fartuch ochronny.


http://zakladam-firme.wieszjak.pl/gabinet-kosmentyczny/307693,galeria,Nowe-wymogi-sanitarne-dla-salonow-kosmetycznych-i-zakladow-fryzjerskich.html

PS. Tak, ulżyło mi :))))  Pozdrawiam!


niedziela, 20 stycznia 2013

W Nowym Roku

Nowy Rok ruszył pełną parą, mam nadzieję, że dla wszystkich zaczął się pomyślnie :) Ciekawa jestem co nowego w kosmetologii nam przyniesie :) Nowe zabiegi? Może jakaś nowa substancja spowalniająca procesy starzenia? :D Czas pokaże :)

Zastanawiam się, czy przy wyborze kosmetyku czytacie gwiazdki z opakowań. Pewien mężczyzna przeczytał, zobaczcie co z tego wyszło: Jak robią nas w balona.

Zima w pełni, na dworze mróz, nasza skóra potrzebuje nie tylko ochrony od zewnątrz (pamiętajmy o półtłustych kremach, kiedy wychodzimy na dwór), ale też od wewnątrz. Zbilansowana dieta, picie dużej ilości wody, co jeszcze możemy zrobić dla siebie? Otóż okazuje się, że istnieje coś takiego jak nutrikosmetyki. Pod tą nazwą kryją się suplementy diety, dopasowane do pory roku oraz do potrzeb skóry. Sama kapsułka nie jest też zwykła, ponieważ specjalna jej formuła pozwala na szybsze wchłanianie substancji aktywnych do organizmu. Po pierwsze dlatego, że zostały one wcześniej rozpuszczone i organizm może gotowe składniki rozprowadzić do komórek, po drugie opatentowana technologia kapsułki Licaps pozwala na zachowanie świeżości i utrzymanie cennych własności składników. Kapsułki nie zawierają też glutenu, sztucznych barwników, soli, skrobi, ani konserwantów, są bezwonne i bez posmaku. 


Linia 4 pory roku skupia się na tym co jest ważne dla naszej skóry, kiedy warunki atmosferyczne ulegają zmianie. I tak w zimie ważne jest nawilżanie, na wiosnę spalanie zapasów tkanki tłuszczowej, latem chronimy skórę przed szkodliwymi promieniami UV, a jesienią odżywiamy włosy i paznokcie. 
Nutrikosmetyki skupiają się też na kuracji przeciwstarzeniowej. Pierwszy rodzaj kapsułek to 30+ My wrinkle Control, a druga 45+ My Age Perfection. 


Bardzo jestem ciekawa, czy kondycja mojej suchej skóry się poprawi. Oczywiście wszystko jest sprytnie pomyślane, ponieważ poprawę, jeśli jest, widzimy po ok. 3 miesiącach. Ja mam jedno opakowanie, jeśli będę czuła, że coś mi to daje, myślę, że kupię sobie jeszcze. Cena to ok 40zł w sklepie Nutrikosmetyki


Składniki aktywne to olej z kiełków pszenicy, kolagen z ryb morskich, L-cysteina, Witamina C, Lecytyna sojowa, Witamina E, Luteina, Witamina B6, Witamina B2, Witamina D3. Moim zdaniem skład całkiem sensowny. Przeciwutleniacze (witamina E, C), kolagen (naturalny z rym, czyli lepiej przyswajalny przez organizm), substancje nawilżające (olej z kiełków pszenicy, Lecytyna sojowa), witamina D (słońce schowane za chmurami, organizm nie ma jak sobie jej wytworzyć), witamina B2 (min. zapobieganie podrażnieniom oczu, pękaniu błony śluzowej, łuszczącym zmianom skórnym, łojotokowi), witamina B6 (odporność na infekcje, poprawa samopoczucia, wspomaga leczenie nerek), luteina (niedobory prowadzą do zaburzenia widzenia), L-cysteina (niezbędna do syntezy glutationu, czyli bardzo silnego przeciwutleniacza). 



Jeśli ktoś jest bardziej zainteresowany odsyłam na stronę Nutrikosmetyki oraz na facebookowy profil.